Jesień to ten moment w roku, kiedy czas nieco zwalnia. Chętniej zaszywamy się w domowych pieleszach, porządkujemy to na co nie było czasu latem, więcej gotujemy i pieczemy. Ale dla mnie to długie wieczory przy świecach, pod kocem i z kubkiem herbaty w dłoni to kwintesencja tej pory roku. Otulają nas puchate swetry, wełniane skarpety, ciepłe zapachy korzennych przypraw. I oczywiście aromat cudownych, naturalnych kosmetyków. Jacy są moi (i nie tylko moi!) jesienni faworyci? Przeczytasz o nich w dzisiejszym przeglądzie jesiennych czasoumilaczy, jaki przygotowałam dla Ciebie wraz z gośćmi specjalnymi.
Jesienne przyjemności dla ciała
Nie wiem jak Tobie, ale mi pewne rzeczy jesienią sprawiają po prostu więcej przyjemności. Zaliczam do nich z pewnością masaż szczotką na sucho, który jest rozgrzewający, a w chłodnej porze roku to bardzo pożądany efekt.
Nie próbowałaś jeszcze szczotkowania? Koniecznie sprawdź, jak prawidłowo wykonać taki masaż (klik!). Polecam Ci szczotkę krem de la krem która jest nie tylko praktyczna, ale i pięknie wykonana. Poza wszelkimi korzyściami jakie ma masowanie ciała dla urody i wyglądu skóry, ma ono także działanie wspierające organizm w pozbywaniu się toksyn, a także wspomagające przepływ limfy, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania układu odpornościowego. Dlatego warto masować ciało!
Po masażu idealnie jest wziąć ciepły prysznic, a następnie wmasować w skórę olejek, na przykład Olejek Anieli Soap Workshop, który bazuje na oleju migdałowym, ale z dodatkiem olejku eterycznego z lawendy, który wprowadza w błogi nastrój. Jeśli nie lubisz uczucia tłustości po aplikacji olejku, wypróbuj Superlekki olejek Cztery Szpaki.
Osobiście jestem wielką fanką ciepłych kąpieli. Uwielbiam wszelkie sole, kule, pudry które przeznaczone są do wody. Nadają jej nie tylko ładny kolor i zapach, ale mają także właściwości pielęgnujące skórę. Ostatnio miałam przyjemność wypróbować kule do kąpieli o zapachu bzu od Anwen. Kule zawierają trzy naturalne oleje: kokosowy, z orzechów makadamia oraz z awokado. Pozostawiają na skórze delikatny film, jest ona bardzo miękka i przyjemna w dotyku. Dodatkowo zapach bzu wspaniale relaksuje.
W szare dni humor doskonale poprawia mi stosowanie (a już nawet samo wąchanie!) Cytrusowego musu do ciała Mglife. To jak wspomnienie lata zamknięte w słoiczku. Mus nie tylko pięknie pachnie, ale też doskonale odżywia skórę i szybko się wchłania, zwłaszcza zastosowany na wilgotną skórę.
Do moich jesiennych przyjemności zaliczam z pewnością także malowanie paznokci na ciemne, głębokie odcienie. Moim faworytem wśród lakierów Ella Mila jest odcień Naughty not nice, o przepięknym bordowym kolorze.
Jesienny przepis
Na koniec chcę podzielić się z Tobą przepisem na moje ulubione jesienne śniadanie, czyli… komosankę! Jeśli lubisz owsiankę na śniadanie, jestem pewna, że taki posiłek na bazie quinoa Ci zasmakuje.
Komosa nazywana jest „matką zbóż”, choć tak naprawdę nie jest ona zbożem – to roślina, która wytwarza bogate w skrobię nasiona. Jest źródłem pełnowartościowego białka, zdrowych kwasów tłuszczowych, witamin i składników mineralnych. W składzie zawiera również saponiny, które sprawiają że wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwwirusowe i immunostymulujące – wspaniale wspiera układ odpornościowy. Co ważne, ma także wyjątkowo wysoką zawartość flawonoidów, które wykazują właściwości antyoksydacyjne (przeciwstarzeniowe).
Przepis na jesienną komosankę:
~ 50 g quinoa
~ 300 ml mleka (lub napoju roślinnego, ja lubię migdałowy)
~ dojrzały banan
~ 2 łyżki kakao
~ 2 łyżki słodu (np. syropu daktylowego)
~ cynamon
Opcjonalnie: orzechy, bakalie, gruszka
Komosę ugotuj w wodzie według instrukcji na opakowaniu, następnie wlej napój roślinny lub mleko. Dodaj pozostałe składniki i gotuj jeszcze kilka minut. Banan nada komosance kremową konsystencję (ten sposób świetnie sprawdza się także przy owsiance). Na koniec posyp ją dodatkami, ja lubię dodać także surową, dojrzałą gruszkę. Po takim śniadaniu dobry humor, w nawet najbardziej pochmurny dzień, gwarantowany!
~
O jesiennych faworytów zapytałam też Magdę i Izę. Oto czym Dziewczyny umilają sobie tę porę roku:
Magda @magda_naturalnie
Moje jesienne umilacze to zdecydowanie świece, herbatka, przyjemna książka i korzenne zapachy w pielęgnacji. W tym roku zaopatrzyłam się w świece m.in. od Ekomaniaczki – dynia z przyprawami, to jesienny nr 1, oraz Flannel no 5 z Dobry Wosk. Pięknie pachną i w domu robi się przytulniej. Do tego herbatka z miodem, imbirem i cytryną.
Wieczorami lubię poczytać coś lekkiego – teraz w moje ręce wpadła książka o Muminkach! Jesienią lubię romantyczne komedie i lekkie seriale. Ostatnio oglądałam Emily w Paryżu, a z filmów Holidate. Nie ma też jesieni bez obejrzenia wszystkich części Harrego Pottera! Jesienią wplatam do pielęgnacji słodkie, korzenne zapachy, które otulają i sprawiają, że od razu robi się lepiej. Uwielbiam serię Momenty z Hagi lub ich peeling śliwkowy.
Iza @blindsapphire
Jesienny umilacz? Oczywiście – kocham świece sojowe, herbatę (najlepiej w kremowym kubeczku), ciepły koc i Netflixa, ale jest też taka rzecz, która tuli moje zmysły lepiej niż wszystkie poprzednie razem wzięte! Jest to… mgiełka do pomieszczeń. Kocham zapach świeżego lasu. Nie ma nic, co bardziej mnie relaksuje!
Jesień sprawia jednak trochę kłopotów z wycieczkami do niego – coraz niższe temperatury, częsty deszcz, szybko robi się ciemno. Nie są to najlepsze warunki do leśnych wypraw. Znalazłam więc jesienny (i zimowy także!) zamiennik spacerów na łonie natury – aromat lasu zamknięty w butelce, czyli mgiełka Energetyczna Soul Time z My Magic Essence. Spryskana nią pościel sprawia, że sen staje się łatwiejszy, wszelkie troski ulegają ukojeniu, a drogi oddechowe udrażniają się. To kolejny plus na jesienny okres, ponieważ to właśnie o tej porze roku często zmagamy się z przeziębieniem!
Czy wypatrzyłaś coś dla siebie wśród naszych jesiennych ulubieńców? Koniecznie podziel się swoimi w komentarzach! Może będzie to kosmetyk, serial lub film, książka albo ulubiona jesienna potrawa?
Magdalena (feminine_pl) ❤