Gdy tylko odkręcisz pudełko, Twój wzrok przyciągnie wrzosowy kolor musu, pozostający w doskonałej harmonii z pistacjowym odcieniem bazyliowej części peelingu. Obie siostry mają nie tylko różne kolory i zapachy, ale też fakturę – czarne pestki porzeczki, gdy potrzebujesz intensywnego dotyku, łagodna bazylia z młodym jęczmieniem, gdy potrzebujesz pieszczot.
Peeling solny od Braci złuszczy martwy naskórek, ale też zregeneruje i odżywi skórę. Właśnie w tym celu dodaliśmy do niego nierafinowane masła kakaowe i shea, witaminę E oraz olej lniany.
A to jeszcze nie wszystko. Ziołowo-owocowy zapach tego peelingu intryguje, przyciąga, pobudza i stymuluje. Warto to poczuć na sobie.
Kluczowe składniki:
- NIERAFINOWANE MASŁA SHEA i KAKAOWE | dzięki nim nasz peeling solny odżywia, regeneruje skórę i nadaje jej gładkości.
- WITAMINA E | silny przeciwutleniacz (czyli działanie anti-aging), nazywana eliksirem młodości, wygładza, ujędrnia skórę, odżywia, hamuje stany zapalne, poprawia elastyczność, chroni przed zaczerwienieniem. Najlepsza gwarancja, że lustro na pytanie „kto jest najpiękniejszy w świecie” zawsze odpowie, że Ty.
- OLEJEK ETERYCZNY BAZYLIOWY | działa przeciwzapalnie, poprawia nastrój, dodaje siły.
- TRAWA MŁODEGO JĘCZMIENIA | bogate źródło witaminy C i chlorofilu, który ma właściwości detoksykujące i gojące, poprawia koloryt skóry.
- SÓL EPSOM | w naszym peelingu pełni funkcję złuszczającą.
- OLEJ LNIANY NIERAFINOWANY | polecany do skóry suchej, przynosi ukojenie, nawilża i wygładza, pomaga utrzymać równowagę wodno-tłuszczową skóry.
~
Sposób użycia: nabierz odpowiednią ilość peelingu. Rozmasuj na ciele, wykonując delikatne, okrężne ruchy. Spłucz ciało wodą i osusz ręcznikiem. Unikaj kontaktu z oczami.
~
Skład: sól epsom, masło shea, masło kakaowe, olej kokosowy, wosk sojowy, olej lniany nierafinowany, esencja zapachowa, nasiona czarnej porzeczki, witamina E, trawa zielonego jęczmienia, ultramaryna, barwniki, olejek eteryczny bazyliowy
INCI: Magnesium Sulfate, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Cocos Nucifera Oil, Hydrogenated Soybean Oil, Linum Usitatissimum Seed Oil, Parfum*, Ribes Nigrum Seed, Tocopheryl Acetate, Hordeum Vulgare Powder, Ultramarine Ci 77007, Ocimum Basilicum Oil *Limonene, Alpha- Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate
Dominika Kruczkowska (zweryfikowany) –
Peeling do ciała w wersji Bazylia z porzeczką od Bracia Mydlarze, który jakiś czas temu kupiłam na Krem de la krem. Przyznam, że zakochałam się w nim jak tylko go zobaczyłam w relacji u Madzi. Najpierw nie zdążyłam, bo szybko się wyprzedał, ale jak pojawił się ponownie na sklepie, to od razu trafił do koszyka. Mamy tutaj pojemność 200 g zamkniętą w wygodnej, metalowej puszce i kosmetyk kosztuje w cenie regularnej 39 zł. Ja ogólnie mam dość duży problem z regularnym peelingowaniem ciała. O ile balsamowanie nie przysparza mi trudności w byciu systematycznym, tak jakoś z peelingami mam wiecznie pod górkę. Ten używałam z wielką przyjemnością i przyznam, że jest to peeling bardzo zaskakujący, który na mnie wywarł pozytywne odczucia. To co rzuca się w oczy to jego kolor, mamy tutaj fioletową część – porzeczkową, a zielona jest bazyliowa. Połączenie tych nut zapachowych jest tak obłędnie orzeźwiające, że brak mi słów! Czuć tutaj kwaskowatość porzeczki i ziołowy, świeży zapach bazylii, a razem tworzą naprawdę świetny duet, który w moim odczuciu idealnie przez swoją rześkość nadaje się do używania w okresie wiosenno-letnim. Różne kolory to nie tylko inne zapachy, ale też struktura. We fioletowej części znajdziemy nieco mocniej ścierające drobinki z pestek porzeczki, natomiast w części zielonej młody jęczmień, który zdecydowanie jest łagodniejszy. Obie wersje zawierają sól epsom, która głównie odpowiada za złuszczanie. Oprócz tego w peelingu znajdziemy witaminę E, masła shea czy kakaowe, a także olej lniany. Dzięki temu kosmetyk nie tylko ma wygładzić naszą skórę, ale także ją odżywić, nawilżyć czy zregenerować. Dodatkowo zapach ma wpływać pobudzająco na nasze zmysły. Opakowanie w tej formie jest bardzo wygodne w użytku i łatwo wydobywać z niego produkt. Peeling określiłabym jako dość zbity i suchy przez co nim dobrze rozsmarujemy go na skórze trochę się kruszy i lepiej robić to mniejszymi porcjami Ja używałam zazwyczaj obu kolorów na raz gdzie fioletowego było więcej i nakładałam go na zwilżoną skórę, bo w ten sposób pracowało mi się nim najlepiej. Przez to, że jest dość zbity masaż trwał dość długo w moim odczuciu, bo pierwsza faza polegała na tym żeby w ogóle dobrze nanieś na skórę. Peeling mimo, że zawierał duże drobinki to nie ranił mojej skóry i nie podrażniał jej. Drobinki dobrze spłukiwały się pod bieżącą wodą, a jedynie co zostawało na skórze to taka tłustsza warstwa. Po osuszeniu była ona nadal widoczna i odczuwalna, jak taki film, ale nie brudziła ubrań czy pościeli. W moim odczuciu było to jeszcze komfortowe, ale ja lubię od czasu do czasu dobrze natłuścić skórę zwłaszcza, że tutaj była ona dodatkowo fantastycznie wygładzona i nawilżona. Jej elastyczność po każdym peelingu ulegała poprawie i było czuć, że peeling działa dość głęboko U mnie nie pojawiła się żadna reakcja alergiczna czy jakiekolwiek działania niepożądane. W moim odczuciu scrub dobrze ściera martwy naskórek, wygładza i pielęgnuje. Podczas samego peelingowania, jak i po osuszeniu czuć jego zapach na skórze, choć mam wrażenie, że na sucho przebija się już bardziej porzeczka, ale bazylia jest nadal wyczuwalna. Zapach jest orzeźwiający, pobudzający i dający energii, więc to idealny kompan pryszniców na rozbudzenie. Producent zaleca stosować kosmetyk nie częściej niż 3 razy w tygodniu lub w zależności od potrzeb skóry. Ja stosowałam go raz w tygodniu, bo na zmianę używałam go z nieco lżejszym peelingiem, Tutaj to złuszczanie w moim odczuciu jest naprawdę mocne i nie miałam potrzeby używać go częściej, bo już po 1 razie w tygodniu otrzymywałam pożądane efekty. Jedyne na co zwróciłabym uwagę to sposób przechowywania, bo ja ewidentnie popełniłam tutaj błąd. Należy go trzymać w miejscu suchym i chłodnym. Ja cały czas w zamkniętej puszce trzymałam go pod prysznicem co niestety spowodowało, że w połowie zużycia w puszce zagościła mi się pleśń mimo, że nie było wody w środku. Przyznam, że choć wina leży raczej po mojej stronie, to po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim. Może tutaj kwestia tego, że jest to produkt naturalny i jest bardziej wrażliwszy, niemniej jednak na kolejny raz raczej spróbowałabym go po każdym prysznicu lepiej odsączać i nie zostawiać w tym miejscu. Puszka cały czas była zakręcona, ale jakimś cudem i tak pleśni udało się zagościć. Niemniej jednak pomijając tą przykrą sytuację, uważam, że sam produkt w sobie jest genialny. Minusem może być jego dość sucha i zbita konsystencja, ale mi to nie przeszkadzało zwłaszcza, że dobrze zdziera i pozostawia na skórze widoczne efekty, z których byłam bardzo zadowolona. Zdecydowanie peeling mocno się wyróżnia i jest warty uwagi. Polecam!