Hej! Z tej strony Iza (na instagramie @blindsapphire). Przychodzę dziś do Was z kontrowersyjnym tematem. Wiem, że tytuł brzmi szumnie… Jeśli szukasz informacji, czego w kosmetykach unikać, możesz się jednak rozczarować czytając ten wpis. Jestem zwolenniczką racjonalnego podejścia do kosmetyków i pielęgnacji, a swoją wiedzę opieram na najbardziej obiektywnych i wiarygodnych źródłach: badaniach naukowych i oficjalnych raportach nt. bezpieczeństwa składników.
~
W związku z tym moim zapałem do obalania mitów pielęgnacyjnych i chęcią tłumaczenia, czym właściwie jest ta świadoma pielęgnacja – pojawia się nowa seria postów na kremowym blogu: „Kontrowersyjne składniki”. Postaram się Wam w niej wytłumaczyć, że nie wszystkie popularne w blogosferze stwierdzenia o szkodliwości danych składników są prawdziwe – bazując właśnie na fachowej literaturze. Chcę Wam przybliżyć sens używania pewnych składników w produktach, ich zastosowanie i realne okoliczności, w których powinniśmy pomyśleć o ich unikaniu. Realne oznacza dla mnie zawsze zgodne z reakcją skóry, a nie zgodne z krzykliwymi hasłami na różnych beauty blogach. Jeśli więc taka forma przekazu Cię interesuje, zostań ze mną i zdobądź dawkę wiedzy, którą przygotowałam dla Ciebie poniżej.
Po pierwsze – i chyba najważniejsze: musisz wiedzieć, że skład nie zawsze wszystko Ci powie. Rzadko kiedy producent zdradza stężenie poszczególnych substancji w kosmetyku. Czytanie go i odrzucanie pojedynczych nazw może okazać się bezsensowne, ponieważ tworzenie kosmetyku to dużo bardziej skomplikowany proces niż samo zmieszanie kilku substancji w byle jakich proporcjach. Niektóre składniki mogą znaleźć się w kosmetyku tylko w określonych stężeniach, które są uznane naukowo jako bezpieczne dla skóry. Wszystkie produkty podlegają ustalonym normom i przechodzą odpowiednie testy bezpieczeństwa przed wypuszczeniem na rynek. Nie ma więc szansy na to, że w kosmetyku coś znajdzie się w zagrażającym dla zdrowia stężeniu. No chyba, że masz na coś uczulenie – wówczas zagrożenie dla zdrowia może się pojawić.
Wiele danych krzyczących o szkodliwości pewnych składników jest nacechowanych jedynie przekazem emocjonalnym i nie ma wiele wspólnego z merytoryką. Zawsze zachęcam do samodzielnego weryfikowania informacji. Wiąże się to z samodzielnym czytaniem i analizowaniem danych naukowych – niestety nie jest to łatwe zadanie, a dodatkowym utrudnieniem jest język angielski – niewiele jest bowiem polskich źródeł i tekstów, gdzie można się dowiedzieć, czy przeczytana przez nas treść jest zgodna z aktualnym stanem wiedzy, czy też nie.
Analiza badań również wymaga przygotowania – nie wszystko złoto, co się świeci! I badania naukowe potrafią być źle przeprowadzone lub można wyciągnąć z nich błędne wnioski! I tak w istocie często bywa – badanie dotyczące doustnego podania 100% stężonej substancji myszom nie równa się wynikiem do podania tej substancji na skórę człowieka w stężeniu 0,1%. Niestety często nie jest to poddawane krytycznemu osądowi i tak powstają mity kosmetyczne, które spoglądają na nas zza każdego rogu, obiecując raka skóry po stosowaniu tego czy innego kremu.
Mam nadzieję, że po tej serii na kremowym blogu przekonasz się, że to czysta abstrakcja, a to co nas realnie zabija to nie kosmetyki, a: używki, brak odpowiedniej ilości snu, niezdrowa dieta, brak aktywności fizycznej i duża ekspozycja na promieniowanie słoneczne bez odpowiedniej fotoochrony.
Zacznijmy więc to obalanie mitów! Dziś o alkoholach i SLS-ach.
Alkohole
Są różne ich rodzaje występujące w produktach kosmetycznych, niektóre z nich są dla skóry wręcz pożądane! Ich funkcja zależy od formuły kosmetyku i ilości alkoholu użytego w składzie. Mimo wielu negatywnych opinii na ich temat, mogą stanowić przydatny dodatek w INCI.
Przejdźmy przez rodzaje alkoholi:
1. Alkohole tłuszczowe: substancje o działaniu natłuszczającym, wygładzającym i zmiękczającym. Dobre składniki, które pozwolą zwiększyć poziom nawilżenia naskórka i zadbać o jego regenerację. Mogą być także substancją pomocniczą w kosmetyku, która poprawia jego konsystencję. Są dobrze tolerowane przez skórę.
Znajdziesz je m.in. pod nazwami:
- Cetyl alcohol
- Cetearyl alcohol
- Stearyl alcohol
- Decyl alcohol
- Isocetyl alcohol
- Mirystyl alcohol
2. Alkohole zapachowe: substancje będące składnikami kompozycji zapachowych w kosmetykach. Mogą być dla skóry obojętne, jednak mogą też podrażniać. Ma to głównie znaczenie przy cerach wrażliwych lub uwrażliwionych np. kuracjami przeciwtrądzikowymi. Jeśli obserwujesz takie reakcje jak: zaczerwienienie, pieczenie, swędzenie skóry po użyciu kosmetyków, które je zawierają, zasadne może być ich odstawienie na korzyść stosowania produktów bezzapachowych. Te alkohole noszą nazwy:
- Benzyl alcohol
- Cinnamyl alcohol
- Amylcinnamyl alcohol
- Anise alcohol
3. Alkohol denaturowany i izopropylowy, które znajdziesz pod nazwami:
- Alcohol
- Alcohol denat.
- Ethyl alcohol
- Ethanol
- Isopropyl alcohol
Mogą być wysuszające dla skóry, ponieważ mają właściwości odtłuszczające. Zbyt częste ich używanie w słabych jakościowo formulacjach może doprowadzić do zaburzenia bariery hydrolipidowej, podrażnień i przesuszeń.
Alkohole te mogą jednak pełnić wartościową rolę promotora substancji aktywnych do skóry. Z reguły są najlepiej tolerowane przez skóry tłuste, jednak każda cera, w różnych warunkach, może wykazywać na nie różną tolerancję. Polepszają komfort użytkowania kosmetyku i sprawiają, że jego konsystencja jest lżejsza. W tym samym produkcie mogą one błyskawicznie odparowywać i nie powodować żadnych negatywnych efektów. Tak często jest np. w mgiełkach do utrwalania makijażu, tonikach kwasowych (tutaj alkohol może pomóc kwasowi lepiej spenetrować do skóry i efektywniej zadziałać) i w niektórych kremach z filtrem… Zatem nie sama obecność alkoholu ma znaczenie, a jeszcze całokształt formuły produktu, jego jakość (często korelująca z wyższą ceną), osobista tolerancja alkoholu przez Twoją skórę i ewentualne czasowe uwrażliwienia skóry, które definitywnie będą tolerancję na alkohol pogarszać.
Czy jest Ci on niezbędny w pielęgnacji? Nie. Jednak jeśli odczuwasz przyjemne skutki związane z używaniem produktu, który ma go w składzie – nie musisz wyrzucać go do śmieci, bo cała blogosfera tak mówi 😉 Słuchaj swojej skóry! Za jego odrzuceniem/czasowym odstawieniem w pielęgnacji będzie przemawiać przesuszenie i podrażnienie skóry sprowokowane używaniem kosmetyków z jego dużą zawartością.
SLS i SLES
Czyli Sodium Lauryl Sulfate lub Sodium Laureth Sulfate. Nie zawsze są złym wyborem jako substancja myjąca! Choć wiem, że to nie jest popularne stwierdzenie. Są jednak produkty zawierające ich bardzo niskie stężenie i nawilżające substancje pomocnicze, które sprawiają, że kosmetyk jest naprawdę łagodny dla skóry i przystosowany dla osób mierzących się z jej chorobami, np. postacią zapalną trądziku czy AZS.
Najczęściej są to preparaty apteczne, przechodzące dodatkowo wiele testów dermatologicznych. SLS jako substancja myjąca może być oczywiście składnikiem zbyt silnie czyszczącym, co często ma miejsce w wypadku bardzo tanich i słabych jakościowo produktów. Zwykle przekłada się to na ich gorszą formulację, mniej substancji wspomagających i silniejsze wypłukiwanie bariery hydrolipidowej skóry z każdym myciem. Istnieją też łagodniejsze składniki myjące, których przykłady przedstawię Ci poniżej. Nie ma jednak gwarancji, że jeśli produkt ma nawet najdelikatniejsze substancje myjące, to nie będzie Cię podrażniał. Może mieć jeszcze olejki eteryczne i tysiące innych składników w całej formule, które razem, w całości, wpłyną na Twoją skórę drażniąco. Te łagodniejsze odpowiedniki to np.:
- Sodium Coco Sulfate (łagodniejszy niż SLS, nadal jednak mogący podrażniać)
- Cocamidopropyl Betaine (łagodząca działanie SLS w kosmetykach, mająca jednak nadal potencjał podrażniający, zwłaszcza skóry wrażliwe)
- najłagodniejsze glukozydy: Lauryl Glucoside, Decyl Glucoside, Coco Glucoside (odpowiednie dla wrażliwych cer i skóry dziecka)
Dla mnie zawsze wyznacznikiem dobrego kosmetyku myjącego jest to, jak moja skóra czuje się po umyciu. Jeśli odczuwam komfort, nie widzę zaczerwienienia, a twarz mi nie „skrzypi” – produkt nadaje się dla mnie do mycia.
Ciężko dzielić produkty do mycia jako takie, które będą najlepsze dla cer suchych, najlepsze dla mieszanych i najlepsze dla tłustych pod kątem kilku składników. To jak wróżenie z fusów. Dlatego nie patrzę aż tak na substancję myjącą, a raczej na całokształt formuły kosmetyku. Możesz przyjąć moją radę i skupić się bardziej na działaniu niż na INCI. Twoja twarz nie jest talerzem, więc nie musisz jej usilnie szorować. Jeśli stale odczuwasz dyskomfort, pieczenie, szczypanie, podrażnienie, zaczerwienienie po kosmetyku do oczyszczania – potraktuj to jako sygnał do jego wymiany na inny i szukaj łagodniejszej formuły, która niekoniecznie zawsze oznacza łagodniejszą substancję myjącą.
Na dziś to tyle! Kolejny temat już niebawem. Poruszę w nim temat parafiny i silikonów. Jeśli macie jakieś życzenia co do obalenia kolejnych mitów, chętnie poczytacie teksty o innych składnikach, dajcie koniecznie znać w komentarzu!
Buziaki, Iza ❤
P.S. Poniżej pozostawiam listę źródeł i literatury uzupełniającej do doczytania dla najbardziej dociekliwych 😉 Zachęcam też do odwiedzenia mojego instagrama (@blinsapphire), jeśli chcecie dowiedzieć się więcej w temacie działania składników i doboru pielęgnacji!
Składniki zakazane w kosmetykach: https://www.cir-safety.org/sites/default/files/prohibitedrestrictedbyFDA%2011-30-2011.pdf
Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1223/2009 z dnia 30 listopada 2009 r. dotyczące produktów kosmetycznych: https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:32009R1223&from=fr (znajdziesz tu również wykaz substancji zakazanych i maksymalne stężenia substancji dopuszczonych do użytku w kosmetykach).
Raporty oceny bezpieczeństwa do użytku poniżej wymienionych substancji w kosmetykach:
alkohol denaturowany: https://online.personalcarecouncil.org/ctfa-static/online/lists/cir-pdfs/PRS273.pdf
alkohol benzylowy: https://online.personalcarecouncil.org/ctfa-static/online/lists/cir-pdfs/PRS574.pdf
alkohol cetarylowy, cetylowy: https://online.personalcarecouncil.org/ctfa-static/online/lists/cir-pdfs/PRNS547.pdf
alkohol izopropylowy: https://online.personalcarecouncil.org/ctfa-static/online/lists/cir-pdfs/pr469.pdf
alkohol stearylowy: https://online.personalcarecouncil.org/ctfa-static/online/lists/cir-pdfs/PRNS513.pdf
sodium laureth sulfate: https://online.personalcarecouncil.org/ctfa-static/online/lists/cir-pdfs/PR533.PDF
sodium lauryl sulfate: https://online.personalcarecouncil.org/ctfa-static/online/lists/cir-pdfs/PRNS475.pdf
Bardzo fajnie i ciekawie napisany post 😁 sama czasem wariuje juz na punkcie “naturalnosci” kosmetykow gdzie pozniej sie okazuje ze te niektore alkohole nie sa wlasnie takie zle a nawet i potrzebne i czasem tez trzeba uzyc szmponu z sls zeby skore glowy dobrze oczyscic 😁
Cieszę się, że tekst Ci się spodobał! Wkrótce kolejne tematy 🙂
fajnie, że w dobie wszechobecnej reklamy i product placement’u można jeszcze spotkać merytoryczny przekaz na temat, który się lubi 😉 miłego dnia
To ważne aby podchodzić do pielęgnacji z głową, a nie tylko usilną chęcią sprzedaży produktu! 🙂 właśnie to chcemy przekazać przez ten cykl postów na kremowym blogu.
Mieć taką współautorkę postów na kremowego bloga to czysta przyjemność 🙂 super wpis Iza!
Dziękuję Madziu ♥ love 😀
[…] Niezależnie od tego, czy malujesz się jedynie na specjalne okazje czy lubisz podkreślać swoją urodę na co dzień, warto zdawać sobie sprawę z tego, co kryje skład kosmetyków do makijażu. Tak samo jak w przypadku tych do pielęgnacji, niektóre składy mimo, że nie w pełni naturalne, są całkiem OK, za to inne wołają o pomstę do nieba. Czy wiesz, że w wielu drogeryjnych podkładach znajdują się takie składniki jak silikony, parabeny, a nawet SLS którego staramy się unikać nawet w przypadku produktów myjących (choć też nie ma co go demonizować – czytaj więcej we wpisie Izy na temat kontrowersyjnych składników KLIK! […]
Świetny post! Czekam na więcej z tej serii 🙂